Sunday, 7 April 2013

Rozdział 7.



Agata siedziała przy małym kuchennym stole jedząc lasagne z Biedronki. Chociaż była ona gumowata, niedoprawiona i smakowała gorzej niż wątróbka to dziewczyna żuła ją beznamiętnie, bo wiedziała, że coś jeść trzeba. Odkąd się tu wprowadziła ani razu nie użyła kuchenki gazowej. Chociaż gotowanie było jej pasją i mogłaby to robić zawodowo, nie widziała przyjemności w kucharzeniu dla jednej osoby. Największą radość daje dzielenie się posiłkiem i świadomość tego, że smakuje to drugiej osobie.
Zdziwiła się, kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Jedynie dwie osoby wiedziały, że tu mieszka: Kacper, który właśnie siedział na budowie i Michalina, która niańczy dwójkę swoich cudownych dzieci. W przeddzień rozprawy rozwodowej nie spodziewała się nikogo. Tym bardziej widoczne było jej zaskoczeniu po otworzeniu drzwi mieszkaniowych.
- Mamo. Co ty tutaj robisz? – spytała.
 -Przyszłam, żeby coś wyjaśnić. – kobieta weszła bez zaproszenia i z widocznym obrzydzeniem usiadła na samym krańcu poplamionej kanapy. – Mam nadzieję, że nie będziesz jutro robiła problemów na rozprawie. Jak wiesz cały majątek, dom powinny pozostać w naszej rodzinie i ty nie masz do tego żadnych praw.
-Słucham? Od zawsze domyślałam się, że mnie nie znosisz, bo nie pasuję do arystokratycznej rodziny i uważałaś nasze małżeństwo za mezalians. Nie martw się, nie zamierzam pozbawiać was ani złotówki. Mam gdzieś wasze pieniądze. Chcę tylko być wolna, żeby móc ułożyć sobie życie.
- Cieszę się.  I lepiej, żebyś nie zmieniła zdania, bo inaczej będziesz musiała jeszcze zapłacić za sprawę. Gdybyś jednak chciała położyć swoje łapska na moich pieniądzach, to przedstawię w sądzie zdjęcia,  na których obściskujesz się z innym facetem, tym, który tutaj mieszka z tobą.
- Mieszkam tu sama. Nie wiem o kim mówisz.
- O tym, z którym pojechałaś na wakacje, które miały być dla Marcina.
- Marcin powiedział, że on nie może jechać i dał mi bilety. Byłam tam z moim przyjacielem Kacprem, którego poznałaś na ślubie. Mamo, o co ci chodzi?
- Od teraz lepiej będzie jeżeli będziesz zwracała się do mnie na Pani. W końcu jeszcze kilka godzin i nie będziemy rodziną.
- Nie ma sprawy. W takim razie będzie lepiej, jeżeli Pani opuści już mój dom. – Agata wstała i otworzyła drzwi na klatkę.
- Tę zgrzybiałą norę nazywasz domem? – teściowa roześmiała się i wyszła.
Majewska usiadła na kanapie i ukryła twarz w dłoniach. Wiedziała, że matka Marcina jej nie lubi, ale teraz wykazała się szczególną bezczelnością. Agata cieszyła się w głębi duszy, że już jutro będzie mogła nie identyfikować się z tą kobietą. Nie wiedziała jakim cudem ojciec Marcina chciał się z nią ożenić. Sam jest bardzo przyjaznym i rozpromienionym człowiekiem, a wziął sobie za żonę oschłą, plującą jadem babę. Miała nadzieję, że jutro to wszystko się skończy.
                                                                       ~~~~
Agata dotarła do sądu pół godziny przed czasem. Usiadła na dębowej ławce przed drzwiami sali rozpraw i czekała na wybicie godziny 14. Rozglądał się po korytarzu i dziwiło ją to, że jest tutaj tak pusto. Zawsze myślała, że w sądzie jest pełno ludzi, a tymczasem czekając na panią adwokat była jedyną osobą w tym miejscu. Czas leciał jej bardzo szybko i nim się obejrzała minęło 27 minut. Zdenerwowana wyczekiwała swojego męża, jednak on nie nadchodził. W towarzystwie pani mecenas weszła na salę i zajęła swoje miejsce. Zdenerwowana kołysała nogą i nerwowo patrzyła na zegarek. Nie rozumiała dlaczego Marcin się nie zjawia. Miała nadzieję, że coś go zatrzymało, bo nie dopuszczała do siebie myśli, że mogłoby mu się coś stać. Na pewno coś wypadło mu w pracy.
- Przepraszam, Wysoki Sądzie. – głos zabrał adwokat Marcina. – Mój klient właśnie mnie poinformował, że z przyczyn losowych nie może dziś pojawić się na rozprawie. W związku z tym proszę o przełożenie rozprawy, ponieważ Pan Majewski chciałby w niej uczestniczyć.
- W takim razie odraczam dzisiejszą rozprawę. O kolejnym terminie zostaną Państwo poinformowani drogą pocztową. – skomentowała sędzina.
- Pięknie. – powiedziała cicho Agata. – Miałam nadzieję, że uda mi się już dzisiaj zakończyć ten koszmar.
- Spokojnie, Pani Agato. Proszę mi wierzyć, ze to zadziała na naszą korzyść. – pani mecenas uścisnęła dłoń swojej klientki i opuściła salę.
Agata wyszła z sądu i spacerowała smętnie suwając nogami. Napisała wiadomość do Kacpra i poinformowała go co się stało. Miała nadzieję, że wszystko szybko się wyjaśni i kolejna rozprawa odbędzie się niebawem. Nie miała ochoty dłużej tkwić w tej chorej sytuacji. Tym bardziej, że postanowiła co zrobi dalej ze swoim życiem. Wróci do Gdańska, gdzie na nowo spróbuje być szczęśliwa. Będzie tam miała blisko rodziców i najlepszego przyjaciela na świecie. Być może z biegiem czasu znajdzie kogoś, z kim byłaby w stanie spędzić resztę życia, ale wiedziała, że po tym co przeszła nie będzie to łatwe. Zawsze uważała, że zbyt szybko przyzwyczaja się do ludzi i uważa ich za swoich dobrych znajomych. Musiała nauczyć się żyć trochę inaczej. Znaleźć złoty środek, który pomoże jej stać się ponownie zadowoloną z siebie Agatą Rybak. Z rozmyślań wyrwał ją dźwięk telefonu. Nie patrząc na wyświetlacz od razu odebrała.
- Słucham? – zaczęła.
- Dzień dobry. Czy rozmawiam z panią Agatą Majewską?- usłyszała kobiecy głos w słuchawce.
- Zgadza się, a o co chodzi?
- Nazywam się Katarzyna Starosta i dzwonię z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego. Leży u nas na oddziale pani mąż, Marcin Majewski. Podał Panią jako osobę do kontaktu.
- Ale co się stało?
- Wszystkiego dowie się Pani na miejscu. – kobieta rozłączyła się.
Agata stanęła na środku chodnika i nie mogła się ruszyć. Nie miała pojęcia co się mogło stać. Poczuła, że nadal zależy jej na Marcinie i cholernie się o niego martwi. Już wiedziała, że nie pojawił się na rozprawie, ponieważ trafił do szpitala. Doszła do wniosku, że musiał mieć wypadek, ponieważ nigdy na nic nie chorował, nie skarżył się. Zauważyła taksówkę stojącą na postoju, więc podbiegła. Podała kierowcy adres i usiadła na tylnym siedzeniu. Wpatrywała się w okno i czuła, że do oczu napływają jej łzy. Często tak reagowała na zdenerwowanie. Ignorowała zagadywanie taksówkarza o politykę, bo głowę miała zajętą czarnymi scenariuszami związanymi z mężem.
- Przepraszam, ale czy nie da się szybciej? Spieszę się! – powiedziała zirytowana do kierowcy.
- Straszne korki. Sama Pani widzi! – tłumaczył się.
Po prawie godzinnej jeździe przez miasto dotarła do szpitala. Wbiegła do środka i błyskawicznie dowiedziała się, gdzie leży jej małżonek. pobiegła po schodach na trzecie piętro i wpadła do sali numer 308. Zobaczyła Marcina, który leżał na szpitalnym łóżku podpięty do jakiejś aparatury. Weszła niepewnie do środka i podeszła do niego. Usiadła na blaszanym, białym taborecie. Marcin wyglądał strasznie słabo. Był chudy, a wręcz wychudzony, miał poszarzałą cerę, na jego rękach widać było jakieś rany, włosy były widocznie przerzedzone. Patrzyła na wyniszczone ciało męża i obawiała się najgorszego.  Najpierw jednak musiała dowiedzieć się, co się stało.

                                                                      &
A jednak będzie 10 części. 

Boże, żeby mi się chciało tak jak mi się nie chce. Patrzę ukradkiem na swoją walizkę, która powinna zapełniać się ubraniami i słoikami od mamy, a tak nie chce mi się jechać do siebie od rodziców, że to bajka. W dodatku kto wymyślił, żeby w poniedziałek zaczynać zajęcia o 7 rano? Kto o zdrowych zmysłach o tej porze funkcjonuje normalnie i jest w stanie rozumieć suchary południowo francuskiego amanta? Ja nie wiem. Podobno depresja jest związana z jesienią, ale ja chyba nabawiłam się jej na wiosnę. 

Buziaki, E. :)

16 comments:

  1. Od początku nie podobała mi się ta stara melepeta, matka Marcina! Jeszcze ma czelność przychodzić do Agaty i upominać ją o sprawy majątkowe, jakby to z nią się rozwodziła, a nie z Marcinem! Co jej do tego? Przecież nawet jakby Majewski chciał, to dałby Agaci połowę dobytku i to pukwisko nie miałoby nic do gadania! Wredny babsztyl!
    Cholera, a już myślałam, że Majewscy dziś pożegnają się raz na zawsze i zakończą tą małżeńską fikcję, a tu Martino się nie wstawił w sądzie. Kurde, czy ja mam Cię pochlastać za przerywanie akcji w takim momencie? Teraz nie będę mogła spokojnie spać (a i tak już nie śpię, bo Urząd Pracy mnie prześladuje nawet we śnie) i będę wymyślać różne scenariusze...
    pozdrawiam wraz ze Słoneczkiem, które dziś się pojawiło [ i mam nadzieję, że zagości na dłużej :)]
    Patex

    ReplyDelete
  2. Od początku nie lubiłam matki Marcina! Wstrętne babsko!
    No to teraz czekamy na informacje, co takiego stało się z Marcinem.. ;) Mam nadzieję, że to nic poważnego! ;p
    Ja na szczęście jutro mam wycieczkę, więc wolne od nauki :D
    Pozdrawiam cieplutko, poziomkowa ;*

    ReplyDelete
  3. jaka stara jędza;/ cos mi się wydaje że Marcin od dawna wie o chorobie i dlatego chciał udsunąć od siebie Agate zeby nie była z nim z litości;/ ale może się myle;/ współczuję od początku weekendu zaczynać zajęcia od 7 rano;/ bleee. Ale wierzę że dasz radę;) buziaki:***

    ReplyDelete
  4. Em, ciesz się, że możesz u rodziców tak długo siedzieć, ja od razu po świętach musiałam wybywać do akademika, no cudownie. Coraz bardziej mam ochotę rzucić studia w cholerę, chociaż wiem, że bez nich roboty nigdzie nie dostanę, no chyba że na kasie w Biedrze czy innym supermarkecie. :P
    Mogę wyrżnąć pani Majewskiej tak kilka razy przez łeb? Ja pieprzę, ale mnie to babsko wkurza. Jak można być tak aroganckim, jak można w tak podły sposób odgrywać się na swojej synowej, mimo iż jest już prawie byłą synową? W głowie mi się to nie mieści! Współczuję facetowi, który tak długo musi użerać się z babskiem, któremu zależy wyłącznie na pieniądzach. Wypierdalać z materialistkami, a co!
    Hm, czyżby ten wypadek miał coś między nimi odmienić? W końcu Marcin mógł podać zupełnie inną osobę jako bliską, a wybrał akurat Agatę. Okej, żona, ale gdyby nie nieszczęście, już by nią nie była. W zasadzie to ja i tak trzymam kciuki za nią i za Kacpra. Marcin już swoje szanse zmarnował, i to tak doszczętnie. :)
    Pozdrawiam, Caroline. :**

    ReplyDelete
  5. Utopiłabym taką teściową... Co za wredne babsko no! Swoją drogą zaniepokoiłaś mnie trochę tym telefonem ze szpitala.Ciekawa jestem jak Marcin doprowadził się do takiego stanu. Czyżbyś chciała troszeczkę namieszać w ich planach rozwodowych i ponownie ich do siebie zbliżyć? Wolałabym jednak, aby Agata ułożyła sobie życie na nowo z Kacprem, no ale skoro jeszcze coś czuje do Marcina to czemu nie :D Pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  6. Co za baba... Taką teściową mieć, o nie nie nie! no i mam nadzieję, że ten telefon ze szpitala niczego nie zmieni i w końcu Agatka się uwolni. Chociaż skoro coś do męża jeszcze czuje... Kurcze, skomplikowane to wszystko!
    Pozdrawiam i czekam na ich dalsze losy :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. pojawił się u mnie kolejny, gdybyś miała ochotę ;)

      Delete
  7. http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/04/dwanascie.html nowy epizod sie pojawił, więc zapraszam ;)
    Pozdrawiam, poziomkowa ;)

    ReplyDelete
  8. Teściowe zawsze przedstawiane są w negatywnym świetle, ale ten babsztyl jest gorszym potworem i tyranem niż ustawa przewiduje! Jak można być tak krnąbrną i materialistyczną osobą? I to jeszcze w stosunku do kobiety, którą jej syn kochał.
    Po fragmencie z nieobecnością Marcina w sądzie, miałam takie przeczucie, że jest w szpitalu.
    I teraz wszystko pomalutku układa się w jedną logiczną całość.
    Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam :)

    ReplyDelete
  9. Ale jestem szybka... Ty już prawie na finiszu a ja dopiero dziś tu dotarłam. Moje opóźnienie spowodowane jest brakiem czasu, sklerozą, jeszcze raz sklerozą itp. No ale dziś, gdy siedzę w mieszkaniu z 40 stopniową gorączką postanowiłam nadrobić to opowiadanie. W brodę sobie pluję że dopiero choroba mnie do tego zmusiła. No ale jak to ktoś kiedyś stwierdził jestem człowiek nie do ogarnięcia. Bardzo podoba mi się to opowiadanie. Coś mi mówi że Marcin zostawił żonę bo jest śmiertelnie chory i nie chciał ją tym wszystkim obarczać. Buziaki;*

    ReplyDelete
  10. Zapraszam do siebie na dziewiętnastkę. :)
    www.miloscisiatkowka.blogspot.com

    ReplyDelete
  11. http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/04/trzynascie.html pojawiła sie trzynastka, więc zapraszam do czytania i komentowania ;) pozdrawiam, poziomkowa ;p

    ReplyDelete
  12. A ja wiedziałam, że z Marcinem coś nie tak! No przeczuwałam po prostu i czułam to gdzieś w kościach, mimo że się nie odzywałam xd Wiesz ile ja mam do tego rozwiązań? Ze trzy by się znalazło ;p Jedna związana jest z jakąś tajemniczą chorobą, o której to dowiedział się (nie wiem kiedy ;p) i rozstanie było pretekstem, by nie patrzyła na niego w chorobie. Resztę zachowam dla siebie.
    Matka wpatrzona w pieniądze, a nie w syna ... Zapewne nie zauważyła, że zmizerniał ostatnio, bo money ważniejsze! Teść to serio ślepy, albo nosi różowe oksy! Że tacy są na świecie ...
    I na koniec oczywiście sprawa z Kapsim. Kibicuję im mocno i to bardzo, choć sprawa Marcina mnie niepokoi. Mam nadzieję, że wszystko wyjaśni się na korzyść Agaty, a ja będę mogła czytać o jej szczęściu! :D
    W końcu dotarłam z komentarzem :) Głupio mi, że dopiero teraz, ale mam nadzieję, że wybaczysz moją niemoc xd
    Buziaki, Happiness ;*

    ReplyDelete
  13. No i przeczytałam wszystko.:)
    Bardzo szkoda mi Agaty. To przykre, kiedy kocha się faceta, a on mówi, że już jego uczucie wygasło. :(
    Ale dobrze, że ma przy sobie wspaniałego przyjaciela.
    Co stało się Marcinowi? Czyżby wypadek przy pracy?
    Tak się zastanawiam, czy Marcin tak na prawdę już nie kocha Agaty, czy kłamał tylko po to, żeby ją chronić.
    Z niecierpliwością oczekuję kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam :*

    ReplyDelete
  14. Cholera jasna! Ja wiedziałam, że ta stara prukwa jest walnięta, ale żeby aż tak?! Co biedna Agatka jej zrobiła poza niższymi zarobkami rodziców i średnim pochodzeniem? Nie gnoi się ludzi za to, skąd pochodzą, tylko jeśli już (choć to i tak nie na miejscu) za to, co sobą reprezentują. A Agata prezentuje się wspaniale, i daje radę, a raczej dawała, sprostać arystokratycznej rodzince. Normalnie zdzieliłabym teściową jakąś patelnią! Dobrze, że już niedługo i Agata uwolni się od tej pomarszczonej cholery. Ale, ale. Czy stan Marcina na to pozwoli? Bo w tym momencie raczej do rozwodu dojść nie może- nie wygląda to za ciekawie. Pewnie Agata nie będzie go odstępować na krok, w końcu dalej coś czuje do męża. Strasznie jestem ciekawa co to za choroba. Czy może wypadek? I to dlatego Marcin był taki oziębły i chciał jak najszybciej doprowadzić do rozstania? Ale chyba zejdę na zawał jak do niego wróci, serio. Bo obecnie z całych sił kibicuję Kacprowi. Przyłączam się do modłów, u mnie leń jak stąd do Australii ;p
    Buziaki, S. ;*

    ReplyDelete