Długo czekała, aż jej mąż się obudzi. Spędziła
prawie cztery godziny przy jego boku trzymając go za rękę. Bała się, ponieważ
lekarze nie chcieli jej powiedzieć nic szczególnego. Jedyne czego się
dowiedziała to fakt, że z mężem jest nienajlepiej, ale prosił, żeby nic jej nie
mówić, bo chce to wyjaśnić osobiście. Wpatrywała się w niego jak w obraz i siłą myśli
próbowała na niego wpłynąć, żeby się obudził. W końcu zobaczyła, że powoli i
leniwie zaczyna podnosić powieki. Błądził oczami po sali próbując przyzwyczaić
gałki oczne do światła. W końcu ukazał w pełni swoje ciemne źrenice, które na
wychudzonej twarzy wydawały się jeszcze większe, niż zazwyczaj. Marcin zauważył
w końcu swoją żonę. Uśmiechnął się lekko, jednak nie mógł nic powiedzieć, bo w
jego ustach tkwiła gruba, plastikowa rura. Agata pobiegła więc po lekarza.
Doktor wyjął plastik spoczywający między wargami mężczyzny i sprawdził jakieś
cyferki na wyświetlaczach aparatury. Zanotował coś na tabliczce zawieszanej na
poręczy łóżka i pozwolił na krótką rozmowę, po czym opuścił salę zostawiając
małżonków sam na sam.
- Agatka. – powiedział mąż spoglądając na swoją
żonę. – Przepraszam, że tak się stało. Chciałem już dzisiaj pozwolić ci na
rozpoczęcie nowego życia, ale strasznie źle się poczułem i nie dałem rady
przyjechać do sądu.
- Zwariowałeś? Nie masz za co przepraszać! – złapała
go obiema rekami za dłoń – Powiedz mi co się stało. Strasznie się martwiłam.
- Jeszcze nie teraz. Wytłumaczę ci wszystko, ale później.
Chcę, żebyś załatwiła wypis.
- Słucham? Nie ma mowy! Wyglądasz jakby przejechał
po tobie czołg i chcesz wyjść do domu?
- Proszę cię. Zrób to dla mnie. Obiecuję, że w domu
wszystko ci wytłumaczę. – patrzył na nią błagalnym wzrokiem.
Agata zgodnie z prośbą męża poszła do ordynatora.
Przekazała mu prośbę męża. Lekarz był wściekły, ponieważ twierdził, że w jego
stanie jest to niedopuszczalne. Nie może jednak trzymać pacjenta na siłę, wbrew
jego woli. Nakazał więc podpisać świstek, że Marcin opuszcza szpital na własną
odpowiedzialność. Musiał jednak pozostać tu do rana. Agata czekała na korytarzu
całą noc, żeby móc zabrać męża. Była na niego zła za to, że jest tak
nieodpowiedzialny. Z drugiej strony chciała jednak poznać prawdę, dowiedzieć
się co się stało.
~~~~
Podtrzymując Marcina na swoim ramieniu pomogła mu
przekroczyć próg domu. Zaprowadziła go do salonu i usadowiła na kanapie. Sama
poszła do kuchni przygotować coś na szybko do jedzenia. Po otwarciu lodówki
doznała małego szoku. Jedyne co było na drabinkach to kawałek białego sera,
jeden por i kawałeczek szynki. Ugotowała więc makaron i oprószyła go serem oraz
podsmażonym mięsem. Zaniosła go mężowi razem z kubkiem mocnej herbaty. Poczekała,
aż mąż się naje i czekała na wyjaśnienia.
- Więc o co chodzi? – zaczęła niepewnie.
- Agatka. To co ci teraz powiem, może być trochę
nieprzyjemne. Zbyt długo jednak zwlekałem ze wszystkim. Ja umieram.
- Słucham? – popatrzyła na niego, a jej oczy od razu
zalały się łzami.
- Umieram. Według lekarzy zostały mi góra dwa
miesiące.
- Ale co się stało? Jesteś chory? Masz raka?
- Nie, to coś zupełnie innego. Wiem, że to może
zabrzmieć trochę niewiarygodnie, jednak musisz w końcu poznać prawdę. Pamiętasz
kiedy pracowałem przy tej sprawie narkotykowej, kiedy nam grożono?- widząc jej
kiwnięcie głowy kontynuował – Kiedy próbowałem wejść do ich grupy, żeby ich
rozpracować, to oni rozpracowali mnie. Domyślili się, że jestem policjantem,
znaleźli broń, odznakę i podsłuch. Trochę mnie pokiereszowali, złamali ze dwa
żebra. Najgorsze jest jednak to, że nafaszerowali mnie tym swoim gównem, które
wyprodukowali. Dali mi końską dawkę i się uzależniłem. Musiałem wstrzyknąć sobie
kolejną działkę, bo inaczej byłbym zdolny nawet zabić siebie, ciebie, każdego.
Nie raz widziałem ludzi na głodzie, ale to co czuje się po ich mieszance nawet
nie da się opisać. Branie tego gówna przez tyle miesięcy skutecznie wyniszczyło
mój organizm. Wczoraj trafiłem do szpitala z ogromnym bólem. Okazało się, że
moje nerki ledwo pracują, wątroba jest zeżarta, a serce nie ma siły na
pompowanie krwi.
- Marcin… - Agata siedziała przed nim i płakała –
dlaczego tyle to ukrywałeś? Przecież razem moglibyśmy temu jakoś zaradzić!
- Chciałem cię chronić. To dlatego ciągle cię
ignorowałem, zachowywałem się jak ostatni burak, udawałem, że już nic do ciebie
nie czuję. Udawałem, że chodzę na piwo ze swoim partnerem, że mam inne kobiety,
a tak naprawdę cały ten czas spędzałem w opuszczonej fabryce dając sobie w
żyłę. Traktowałem cię okropnie, wiem, jak kogoś nic nie wartego, ale to
dlatego, że chciałam, żebyś mnie znienawidziła. Nie chciałam, żebyś cierpiała,
bo wiedziałem, że prędzej czy później umrę. Chciałem, żebyś chciała mnie
zostawić z własnej woli. Uznała za ostatniego sukinsyna, który powinien zgnić w
samotności. Zbyt mocno cię kocham, żeby móc widzieć jak cierpisz.Mi też było strasznie ciężko. Spaliśmy w jednym łóżku, byłaś tak blisko mnie, a ja nie mogłem, nie chciałem cię przytulić. Nie chciałem czuć tego wszystkiego. Wiedziałem, że w końcu będę musiał odejść.Myślałem, że tak będzie łatwiej. Doszedłem do
wniosku jednak, że zadaję ci jeszcze większy ból. Przepraszam. – spojrzał na
nią. Agata jednak nie znalazła słów jakimi może zareagować na wyznanie męża.
Spodziewała się wszystkiego w swoim życiu, ale nie tego, że Marcin, mężczyzna,
którego nadal kocha, już niedługo od niej odejdzie. Nie tylko od niej. Odejdzie
na zawsze, po prostu zniknie. Pozostaną po nim jedynie zdjęcia, wspomnienia
pięknych chwil, film ze ślubu, ubrania pachnące jego perfumami. Kobieta
siedziała naprzeciwko swojego męża, a z jej oczu leciały wielkie słone krople.
Nie starała się ich wytrzeć, powstrzymać, prawdopodobnie nie miała w tej chwili
siły na ruszenie choćby ręką. Nie mogła zrozumieć, czym kierował się jej mąż
podczas tych wszystkich miesięcy. Czy mężczyzna może chcieć dążyć, żeby jego
żona go znienawidziła? Może tego chcieć, żeby jak najmniej cierpiała? Czy można
aż tak kochać? Ciężko było jej o tym myśleć, bo spodziewała się naprawdę
wszystkiego. Wolałaby, żeby Marcin się z nią rozwiódł, ale dalej żył.
- Co na to rodzice? – spytała po dłuższym czasie.
- Nie wiedzą. Nikt nie wie. Do końca chciałem
zostawić to tylko dla siebie, ale stwierdziłem, że muszę z tobą szczerze
porozmawiać. Kocham cię. Może nie dawałem ci tego odczuć, ale tak jest. I jeśli
tylko mi pozwolisz, wybaczysz to wszystko, chciałbym cię prosić, żebyś była ze
mną do końca. Chcę cieszyć się tą resztką czasu u boku kobiety mojego życia.
Żałuję, że to wszystko tak się potoczyło. Żałuję, że nie będę mógł być z tobą
dłużej.
- Marcin. Nie wiem co mam powiedzieć. Marzyłam o
tym, żebyś jednak nie zostawiał mnie. Nie spodziewałam się takiego obrotu
spraw. Oczywiście, że będę z tobą w każdej minucie. Zrobiłabym tak, nawet
jeżeli miałbyś żyć sto lat.
Nie
rozmawiali zbyt wiele. Siedzieli po prostu w swoim towarzystwie, analizując
wszystko wewnątrz głowy. Agata ciągle czuła się, jakby to był tylko sen, nocny
koszmar. Nie miała pojęcia co ma robić, jak ma się zachowywać. Czy z uśmiechem
ma udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, czy wręcz przeciwnie
zaszyć się w domu i nie wstydzić się łez. Patrzyła na swojego męża, który
wbijał w nią swoje oczy. Znowu widać było w nich ciepło, miłość, zupełnie jak
dawniej. Jednak za tymi uczuciami, w jego tęczówkach, skrywał się strach.
Marcin nie bał się o siebie. Martwił się o swoją żonę, która zostanie sama.
Żałował, że nie dał jej dziecka.
Żałował, że przez własną głupotę zmarnował tak wiele czasu. Czasu, który mógł
spędzić w ramionach niebieskookiej blondynki.&
Czy mam sobie kopać bunkier żebyście mnie nie zamordowały?
Moja bezsenność mnie kiedyś zabije. Zazdroszczę takim małym dzieciom. One jeszcze nie wiedzą jakie są głupie, kiedy nie chcą skorzystać z południowej drzemki. Mam nadzieję, że w przyszłym wcieleniu będę leniwcem.
Pozdrawiam, Embouteillages ;*
Pierwsza! ^^
ReplyDeleteNo wbiło mnie ostro w krzesło, na którym właśnie siedzę. Nie wspomnę o zbieraniu szczęki z podłogi, która uciekła gdzieś daleko. Opadło mi wszystko, co opaść mogło, a wymieniać co nie będę, bo komentarz byś miała, jak z Lublina do Honolulu. xd
DeleteNie wiedziałam, że tak dobrze rozgryzę Marcina! No tyle, że nie wiedziałam, co mu jest. A to co mu jest, to ... no to mnie właśnie tak wbiło ;p
Nic nikomu nie da, że powiem biedny Marcin, albo biedna Agata. Muszą się wziąć w garść i przeżyć te ostatnie miesiące jak najlepiej to możliwe. Będzie Aguśce ciężko, zważywszy na ten wyrok i widok powolnego tracenia ukochanej osoby. Mam nadzieję, że mimo wszystko Kapsi gdzieś tam będzie z nią i w miarę możliwości wesprze ją psychicznie.
Mam przez Ciebie gulę w gardle i nic tylkl mesisy potrzebuję. Kwita jesteśmy, jak nic! ;p Choć ja muszę uspokoić swoją ... nawet nie wiem, jak to określić. Jak się dowiem, to dam Ci znać
Nie kop bunkru, bo się zmęczysz niepotrzebnie ;p A na bezsenność recepty nie znam niestety. :(
Trzymaj się kochana, przesyłam buziaczki, Twoja Happiness ;*
Normalnie się popłakałam.
ReplyDeleteJuż myślałam, że Marcin to na prawdę zły człowiek, a tu takie zaskoczenie. Faktycznie źle zrobił, że w taki sposób traktował Agatę, ale bał się o nią.
Dobrze, że jednak wszystko się wyjaśniło.
Mam nadzieję, że dobrze wykorzystają te kilka miesięcy, które im pozostały.
Pozdrawiam :*
Wbiło mnie to w materac łóżkowy, bez kitu... Ja myślałam, że miał jakiś wypadek i z tego wyjdzie, a nie, że jest śmiertelnie chory! ;( Teraz pozostaje im tylko spędzić te ostatnie tygodnie razem, nic więcej...
ReplyDeletePozdrawiam i czekam na więcej, poziomkowa ;*
Mnie też wbiło w krzesło, a w oczach do tej pory mam łzy... Myślałam, że miał wypadek, albo po prostu zasłab i tyle... A Ty wyskakujesz ze śmiertelną chorobą i tylko dwoma miesiącami życia? Z drugiej strony nie mogę pojąć, dlaczego nie powiedział jej od razu wszystkiego... On musi ją bardzo, ale to bardzo mocno kochać, skoro starał się ją chronić i dbać o jej stan psychiczny ( tak to nazwijmy). Nawet nie próbuję sobie wyobrażać, co Agata teraz może czuć. Spadło to wszystko na nią jak grom z jasnego nieba i szczerze to nie mam pojęcia czy ona zdoła to wszystko udźwignąć. Wiem, że jest silną kobietą, ale to może okazać się za dużo jak na ludzką psychikę. Mimo wszystko jestem bardzo ciekawa jak to się dalej potoczy? Powiedzą rodzicom? Czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że bardziej optymistyczny... Pozdrawiam :)
ReplyDeleteHtrz! To dowalilas. Szczerze nie spodziewałam się tego. Brawo ;) Marcin mnie nie przekonuje dalej ale teraz go rozumiem.
ReplyDeleteDobrze myślałam o tym że coś jest Marcinowi, ale togo to się nie spodziewałam. Gdyby mi tak mąż/chłopak zrobił to najpierw strzeliłabym go w mordę, a dopiero potem robiłabym wszystko żeby go ratować. Swoja drogą to mocno musiał ja kochać, jak był do tego zdolny. Ja bym tak nie potrafiła. No ale to było takie trochę samolubne. Buziaki;**
ReplyDelete:O
ReplyDeleteJestem w totalnym szoku. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy i nie wiem co napisać. Uroniłam łezkę jak czytałam normalnie. Tak bardzo szkoda mi Agaty... Dlaczego musi tak cierpieć? Życie jest niesprawiedliwe.. cholernie niesprawiedliwe.
Pozdrawiam ciepło, Kinga ;*
Wiesz jak teraz wyglądam? Mam wybałuszone oczy i rozdziawioną papę, której nie potrafię zebrać w całość. Cholera jasna, przez myśl mi nie przeszło w ogóle, że sprawy mogą nabrać takiego obrotu! Aż kuźwa nie wiem, co mam napisać... To ja tu myślałam, że Marcin miał jakiś wypadek, że przytrafiło mu się coś niegroźnego, że Agata w końcu uwolni się od mężczyzny, który nie poświęcał jej w ogóle czasu i zdradzał z innymi kobietami, a Ty serwujesz nam taką akcję! Nie wiem, co bym zrobiła najpierw swojemu facetowi, gdyby mi powiedział takie rzeczy: strzeliła mu w pysk, czy wyła z rozpaczy. Mam nadzieję, że nie będę musiała w swoim życiu doświadczać takiej sytuacji... Cóż, no to teraz Agacie pozostaje czuwać przy mężu, towarzyszyć mu w jego ostatnich miesiącach, dniach, życia. Boziu, jakie to smutne... :( No po prostu szoking!!!
ReplyDeletezepsułaś mi humor ej... kop lepiej ten bunkier!
pozdrawiam i całuję, Patex
http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/04/czternascie.html nowy epizod sie pojawił, więc zapraszam i czekam na opinie ;)
ReplyDeletepozdrawiam, poziomkowa :)
Nie chcę zaczynać od słów "a nie mówiłam?", ale nie mogę, to silniejsze ode mnie. Cholera, wiedziałam że cała ta zmiana Marcina wiąże się z narkotykami. Ale nie sądziłam, że to zniszczy jego życie. Teraz już nie ma odwrotu, wyrok to wyrok. Dobrze, że Agata jest przy nim w tych ostatnich momentach i może czuć jej wsparcie. Ja na jej miejscu na pewno bym się wkurwiła. Sorry, rozumiem że chciał ją chronić, żeby nie przeżywała jego problemów, ale próba doprowadzenia do znienawidzenia go była czymś okropnym. Przecież ślubował jej wierność i uczciwość, nie? Gdyby powiedział, przeszliby przez to razem, miałby oparcie w Agacie. Ona nie czułaby się jak wysuszone źródło. A teraz nagle, gdy zostaje mu 60 dni życia, obarcza ją tym problemem. A co, gdyby się związała z Kacprem? A co, gdyby to było dla niej zbyt ciężkie? Nosz kurwa, no brak mi słów! Przepraszam bardzo, ale ja takiego infantylnego traktowania po prostu nie znoszę. To dorosła kobieta i sama by zdecydowała czy chce być z nim w ciężkich chwilach i pomóc przejść przez nałóg czy odejść. A że Agata jest czuła i dobra, zostanie przy nim aż do ostatniego tchu, i jej serce ponownie się rozpadnie, gdy zakopią Marcina w ziemi. Co jej pozostanie? Świadomość, że mąż ją kochał, ale udawał że ma kochanki? Jego zapewnienia, że chciał dać jej dziecko, ale nie dał, bo był zbyt zajęty kamuflowaniem swojego uczucia i rozmazywaniem lipnej szminki na kołnierzyku? Dupa. Kurna, jestem mega zła. Przepraszam Cię, E. ;*
ReplyDeleteNie wiem jak Ty to robisz, ale teraz mam ochotę tłuc garnki o ścianę! Czekam z niecierpliwością na następny. Bo ciekawa jestem jak Marcin zrekompensuje Agacie stracony czas. I lepiej niech się postara, bo nie ręczę za siebie.
Buziaki, S. ;*
Świetne !
ReplyDeleteZapraszam Do siebie . : http://my-dream-my-obsesioon.blogspot.com/
Wow,tego to ja się nie spodziewałam. Z reguły kibicuję rozpadającym się związkom, ale musze przyznać, że w tym przypadku byłam pewna, że uczucie się wypaliło. A Ty tak numer wycięłaś ;) Taki obrót spraw ma i wady i zalety. Można powiedzieć, że Agata na nowo odzyskała męża, wie że on ją kocha i cały czas tak było, ale z drugiej strony dni mijają, a każdy taki dzień przybliża tą parę do rozłąki. To smutne. Nie wiem, czy możliwe jest w pełni zrekompensować komuś stracony czas i jeszcze stworzyć piękne wspomnienia na przyszłość, ale wierzę, że Marcinowi się to uda.
ReplyDeletePozdrawiam!
Czytałam i płakałam... Normalnie płakałam... :( Chciałam, żeby się rozstali. Myślałam, ze tak będzie lepiej dla Agaty... Ale teraz? Nie wyobrażam sobie, gdyby mieli już nie być razem. Jak Ona musiałaby się wtedy czuć? Na pewno nadejdzie dla Niej bardzo trudny okres. Jednak jest silna, poradzi sobie. Taką mam przynajmniej nadzieję...
ReplyDeleteCałuję ;*
Szczerze? Zbuduj sobie jakąś tarczę antyrakietową, coś w ten deseń, bo jak cię dopadnę, to nie będę znała litości! :)
ReplyDeleteZamurowało mnie, no po prostu. Aż wstyd mi za swoją wcześniejszą plugawość względem Marcina. No ale tak to się kończy, kiedy nie zna się człowieka w stu procentach. Teraz wręcz nie potrafię sobie wyobrazić, aby ta dwójka nie była razem. Może i nie zostało im zbyt wiele czasu, może i los jednego z nich w brutalny sposób już niedługo odbierze, ale niech cieszą się sobą, póki mogą. Właśnie dlatego nie potrafiłabym pracować w służbach mundurowych. Tam w każdej chwili możesz wywrócić swoje życie do góry nogami, a nawet je stracić. A, jeszcze jedno - ignorując Agatę, chcąc, aby odeszła, Marcin pokazał, jak bardzo ją kocha, jak bardzo zależy mu na jej szczęściu. Matko ty moja, no idealny facet!
Pozdrawiam, Caro. ; **
http://walcze-bo-warto.blogspot.com/2013/04/pietnascie.html pojawiła się piętnastka, więc zapraszam do czytania i komentowania, pozdrawiam poziomkowa. :)
ReplyDeletena poczatku chciałabym Cie przeprosić że dopiero teraz ale jakoś mi tan tydzień tak zleciał że kompletnie nia miałam czasu na nic;/ a co do rozdziału to spodziewałam sie tego że jest smiertelnie chory ale myslałam że to jakiś nowotwór szkoda ze zrozumiał to dopiero teraz że mogł te swoje ostatnie dni spędzić z nia, z kobieta którą kocha.... pozdrawiam
ReplyDelete