Tuesday, 5 March 2013

Rozdział 2.



Była druga nad ranem, a Agata dalej leżała w łóżku gapiąc się w czarną otchłań i nie mogąc zasnąć. Od dłuższego już czasu cierpiała na bezsenność. Czuła, że dusi się w tym związku, że nie chce żeby tak wyglądało jej życie. Kiedy była małą dziewczynką marzyła u małym domku, ogrodzie, królewiczu. Dwa marzenie się spełniły, nie trafiła tylko na odpowiedniego rycerza. Już dawno chciała od niego odejść. Spakować się po cichu i wyjść w nocy z domu, wsiąść w pierwszy lepszy pociąg i zacząć nowe życie jako inna osoba. Wiedziała jednak, że to nie byłoby takie łatwe. W końcu Marcin nie jest listonoszem, ale komisarzem, który ma pełno znajomości i Agata zdaje sobie sprawę, że nie da jej odejść bez problemów. A może tylko się łudziła i w głębi serca chciała, żeby on chciał ją zatrzymać? W tej samej chwili kiedy o tym rozmyślała usłyszała szczęk otwieranych drzwi. Zwinęła się w kłębek i udawała, że śpi. W sumie mąż i tak nie zwróciłby na nią uwagi, nawet gdyby wgapiała się w niego bez przerwy. Nie biorąc prysznica położył się obok niej. Pachniał whisky i damskimi perfumami. Agata od dawna podejrzewała, że ją zdradza. W zasadzie to nie były podejrzenia, ale pewność. Nie raz znajdowała na jego ciele ślady szminki, numery telefonów. Nie robiła sobie nic z tego. Cieszyła się, że ją zdradza. Nie wyobrażała sobie tego, że mogła by się z nim kochać tak jak kiedyś. Nie po tym wszystkim co jej robił. 

- Co na śniadanie? – usłyszała z samego rana.
- Kanapki. – odpowiedziała lekceważąco.
- Znowu? Kobieto mogłabyś się bardziej postarać.
- Sam mógłbyś coś czasem zrobić. Umówiłam się dzisiaj z dziewczynami z pracy, idziemy do baru.
- I po co mi to mówisz?
- Marcin. – usiadła naprzeciwko niego przy kuchennym stole i popatrzyła smutno w jego czarne oczy. – Powiedz mi co się z nami stało. Dlaczego taki jesteś? Dlaczego mnie w ogóle nie szanujesz? Czy ja ci coś zrobiłam? Pamiętasz jacy byliśmy szczęśliwi?
- Nie bądź taka sentymentalna. Ludzie się zmieniają.
- Ludzie się nie zmieniają tylko pokazują jacy są naprawdę. – wzięła torebkę i wyszła do pracy.
Kolejne wypisywanie plotek na temat aktorów, piosenkarzy, reżyserów, celebrytów, którzy po prostu są. Kiedy Agata szła na studia marzyła, żeby zajmować się dziennikarstwem sportowym, albo muzycznym, a wylądowała przy małym biurku wciśniętym w kąt dusznego pokoju i pisała o nowej fryzurze Edyty Górniak albo co raz młodszym Krzysztofie Ibiszu. Lubi swoją pracę, tym bardziej, że zespół redakcyjny jest bardzo dobrze zgrany. Jednak co raz częściej myśli, że przegrała życie na całej linii. Nie zamierzała się teraz tym zadręczać, bo musiała skupić się na szczegółowym opisaniu wypadu Natalii Siwiec na zakupy.
                                                           ~~~~
Na całe szczęście wieczorne spotkanie nie skończyło się w głośnym klubie. Dziewczyny postawiły na kameralny mały pub w małej uliczce. Z radością Agata usiadła na wysokim stołku przy barze i zamówiła butelkę zimnego Heinekena. Nie należała do grupy kobiet, które długo delektują się smakiem najdroższego drinka, zdecydowanie wolała poczuć na języku gorzkawy smak bursztynowego płynu, którego temperatura wywoływała szczypanie zębów. Upiła łyk z wysokiej szklanki i odetchnęła. Cieszyła się na to wyjście z koleżankami. Nie były one jej przyjaciółkami, ale ona była dla nich najlepszą przyjaciółką na świecie. Wytłumaczyć można to w prosty sposób: Agata idealnie odnajdowała się w roli słuchaczki, powierniczki sekretów, znajdowała rozwiązanie niezależnie od stopnia zagmatwania problemu. Sama jednak nie miała prawdziwego przyjaciela. Nie było obok niej osoby, która wiedziała o jej życiu wszystko. Trudno nawet było się domyślić, że coś jest nie tak. Majewska nie jest osobą, z której można czytać jak z otwartej księgi. Zamiast się komuś wygadać tłumi w sobie emocje. Już nawet nie jest jej z tym źle- przyzwyczaiła się do tego.
Dzisiaj na spotkanie przyszła z Michaliną i Natalią. Miśka jest wzorową żoną i matką. Idealnie odnalazła się w tej roli. Za żadne skarby nie oddała by nikomu tego co udało jej się w życiu wygrać. Jej mąż, Sebastian, świata poza nią nie widzi. Agata zawsze z zazdrością patrzy na nich. Natka jest zatwardziałą singielką. Podobno z wyboru, ale to spowodowane jest tym, że ciągle źle wybiera. Nie ma dziewczyna szczęścia w miłości. Jest piękna, ma dosyć pokaźną sumkę na swoim koncie, lubi zabawę- to wszystko sprawia, że jak lep na muchy przyciąga napalonych na  pieniądze nieudaczników. Dziewczyna jest jednak szczęśliwa. Nie potrzebuje faceta, żeby czuć smak życia.
- Dawno nie wychodziłyśmy razem. – zauważyła Michalina – nie możemy się zaniedbywać! Nie samym domem człowiek żyje.
- Jeżeli o mnie chodzi to możemy się spotykać codziennie! – skomentowała Natalia.
- Inaczej będziesz śpiewała jak się ustatkujesz, nie Agatte?
- O tak! Zobaczysz co to znaczy marudzenie męża, skakanie wokół jego leniwego tyłka, gotowanie, sprzątanie.
- Dlatego ja nigdy nie wyjdę za mąż. Wolę niezobowiązujące związki. Właśnie upatrzyłam mojego nowego chłopaka. – odeszła od koleżanek.
- Ale ze mnie gapa! Opowiadaj jak tam spędzaliście rocznicę! Pewnie dlatego taka niewyspana dzisiaj byłaś, nie?
- Jak ty mnie znasz, Miśka! Najpierw poszliśmy na kolację z teściami. Wiesz jacy oni są, trudno było nam się rozstać. Marcin cały czas mnie adorował, czułam się jak na naszej pierwszej randce, tylko że fast foody zamieniliśmy na coś bardziej wykwintnego. Później poszliśmy na spacer. Zabrał mnie na Most Tumski i znalazł naszą kłódkę, tą którą zamknęliśmy tam prawie siedem lat temu.  Pocałował mnie delikatnie, a jednocześnie łapczywie. Późnym wieczorem wróciliśmy do domu i …
- Już waszych łóżkowych szczegółów nie muszę znać. Kobieto! Ale ty masz szczęście z tym swoim. Żeby mój Seba był taki, ale jego romantyzm ogranicza się do przelecenia mnie na pralce, kiedy dzieciaki oglądają wieczorynkę. Martino nie ma przypadkiem brata, chętnie bym zamieniła tego skapciałego męża na jakieś gorące ciacho.
- Przykro mi. Nie ma wolnego Majewskiego. – puściła oko przyjaciółce.

Tak jak się spodziewała. Cały wieczór spędziły na obgadywaniu facetów, a szczególnie naczelnego. Agata lubiła te spotkania, bo nie musiała wtedy spędzać wieczoru oglądając „Na Wspólnej”. Dlatego też niechętnie wracała do domu. Miała tylko nadzieję, że jej mąż już śpi. Jego znudzona mina i ton nieznoszący sprzeciwu to ostatnie rzeczy, z którymi chciałaby mieć do czynienia po tak udanym wieczorze. W drodze do domu analizowała to spotkanie, co miała w zwyczaju. Zawsze rozmyślała nad każdym wypowiedzianym słowem. Zastanawiała się dlaczego dzisiaj wymyśliła historię dnia wczorajszego. Przecież łatwiej byłoby wyznać w końcu całą prawdę. Przyznać przed wszystkimi, że jest nieszczęśliwa. Nie chciała jednak widzieć tych litościwych spojrzeń, słuchać złotych rad, że powinna odejść od męża. Nie chciała słuchać tego, co sama doskonale wie.
W końcu, po długim spacerze, dotarła do domu. Od razu poszła pod prysznic i nałożyła na ciało cytrusowy żel. Długo stała w kabinie pozwalając strumieniom wody spływać po jej ciele. Nie spieszyła się z opuszczeniem łazienki. Po dokładnym osuszeniu się ręcznikiem wtarła w siebie porcję słodkiego masła do ciała, który pozostawiał na skórze słodki zapach cukierków. Gęste blond włosy rozczesała i związała w ciasnego koka. Zarzuciła na siebie jedwabną koszulkę, prezent od męża na dwudzieste siódme urodziny. Rzuciła ostatnie spojrzenie na swoje odbicie w lustrze i skierowała się do sypialni. Ułożyła na lewej stronie łóżka i przykryła kołdrą. Spojrzała na Marcina i widziała, że śpi. Z ulgą i ona odpłynęła w krainę Morfeusza.

Agata obudziła się około 9 rano. Uwielbiała soboty, bo nie musiała biec do pracy, podobnie jak jej małżonek. Przetarła leniwie oczy i postanowiła wstać z łóżka. Nie miała żadnych planów na ten dzień. Jedyne co zamierzała to odpocząć. Poszła do kuchni, żeby przygotować śniadanie. Czas, kiedy jest w kuchni, to najszczęśliwsza pora dnia. Uwielbia gotować i sprawia jej to jeszcze więcej radości, kiedy jej dania smakują innym. Dobrze pamięta co najbardziej lubi Marcin. Zrobiła więc szybki bilans zasobów kuchennych i zabrała się do pracy. Przy wtórowaniu głosu  Whitney Huston dobiegającego z radia, podśpiewując „I will always love you” uwijała się przy pichceniu croque madame. Zaparzyła dodatkowo caffe lungo i dla siebie caffe miacchiato. Niewielki okrągły stolik umiejscowiony w rogu kuchni tak, by pozwalał na podziwianie widoku za oknem, udekorowała adamaszkowym, czerwonym obrusem i piwoniami z własnego ogrodu. Rozstawiła czarno- złotą zastawę i wystawiła przygotowany posiłek. W związku z panującą pogodą założyła na siebie letnią sukienkę i poszła obudzić męża.
Marcin leniwie poczłapał do kuchni wiedziony smakowitymi zapachami. Uśmiechnął się mimowolnie na widok śniadania, które przypominało mu miodowy miesiąc we Francji i śniadania w małym bistro tuż obok wieży Eiffla. Tak mała rzecz w całym dniu, a jednak skutecznie poprawiła mu humor. Wrócił na chwilę wspomnieniami do czasu, kiedy poznał swoją obecną żonę. Pamiętał jak zauważył ją w zatłoczonym pociągu. Od razu rzucił mu się w oczy jej śnieżnobiały, promienny uśmiech, którym zarażała. Przez cały festiwal starał się trzymać blisko niej i próbował umówić się z nią. Dopiero w drodze powrotnej, przed końcową stacją blondynki, wybłagał od niej numer telefonu. Gdyby we Wrocławiu mógł kontynuować kryminologię bez wahania spakowałby wszystkie swoje rzeczy i udał się na Dolny Śląsk. Jednak musiał trwać w stolicy, daleko od swojej idealnej kobiety. Przypomniał sobie jak cieszyła się kiedy zatrzasnęli swoją kłódkę na wrocławskim moście zakochanych wyrzucając klucz do rzeki. Wrócił wspomnieniami do dnia jak Agata płakała ze szczęścia, kiedy oświadczył jej się na szczycie, po długiej wędrówce na Rysy. Pamiętał jak patrzył na nią płynącą przez kościół w cudownej białej sukni. Jednak to było dawno, zbyt dawno by mogło być tak dalej.
- Agata! Postarałaś się dzisiaj. – Marcin usiadł z uśmiechem do stołu.
- Przypomniało mi się jak bardzo lubiłeś takie śniadania, więc pomyślałam, że mogę zrobić.
- Pyszne. – stwierdził przegryzając pierwszy kęs. – Słuchaj. Ta wycieczka do Tajlandii jest zarezerwowana na połowę lipca. Mam nadzieję, że się wyrobimy ze wszystkim.
- Naprawdę chcesz tam jechać? – popatrzyła na męża zdziwiona.
- Oczywiście. Zawsze marzyłaś o tym, żeby zwiedzić Bangkok. Będziemy mogli skoczyć do Laosu i Malezji. Pomyśl sobie jak tam jest pięknie.
- Wiem, ale to nie o to chodzi? Jak ty sobie wyobrażasz ten wyjazd? Nie będziemy się do siebie odzywać, będziemy zwiedzać osobno? Chyba nie będziesz mi wmawiał, że nagle na czternaście dni, zaczniesz się do mnie odnosić z szacunkiem, że będzie jak kiedyś?
- Musisz za każdym razem dążyć do kłótni?
- Ja? Chyba coś ci się pomyliło. Ja cały czas staram się z tobą normalnie porozmawiać, ale ty masz to gdzieś. Nawet w naszą rocznicę poszedłeś z tym kretynem na piwo. Nie liczysz się ze mną, z moimi uczuciami. Czy Ty mnie w ogóle jeszcze kochasz?
- Agata, daj spokój.
- Tak myślałam. A do Tajlandii pojedź sobie z tym swoim przydupasem po fachu. Smacznego.
Wyszła z pomieszczenia. Z salonowej szuflady wyjęła kluczyki do samochodu, prawo jazdy i dowód rejestracyjny. Wsiadła do czarnej Vectry i pognała w Polskę. Nie zwracała uwagi na nic, ani na przepisy drogowe, ani na telefony od męża. Liczyła się jedynie trzycyfrowa liczba na desce rozdzielczej.

                                                                           &

Ja też ostatnio cierpię na bezsenność i obserwuję podwyższone przyciąganie w moim łóżku między godziną siódmą i ósmą rano.

Niektóre z Was pisały, że chciałyby tak jak Agata z uśmiechem udawać, że nic się nie dzieję. Uwierzcie mi, że nie chciałybyście. Z czasem robi się dziwnie, jak nikt nie zauważa, że trzeba by pogadać, albo wręcz przeciwnie- nic nie mówić, a nikt nie zauważa, bo przecież jest dobry humor, czyli jest super. Niezbyt fajnie. Uwierzcie, wiem to z tzw. "własnej autopsji".

Tak, wiem, że akcja nie rozwija się tu jak rolka papieru toaletowego i nie ma jakiegoś "bum" na każdym kroku. Ale chyba tak już będzie, jak mówiłam, to opowiadanie ma być trochę inne od poprzednich, w których głowię się jakby tu Was zaskoczyć. I to opowiadanie będzie chyba takie najbliższe mnie samej.

Cieszę się, że piosenka się spodobała, tym razem to jak najbardziej moje klimaty! :)

Trzymajcie się ciepło, Embouteillages ;*

9 comments:

  1. No proszę czyżby Agata jednak zdecydowała się na ostateczny krok do rozstania? Coś mi się wydaje, że już nie wróci, chyba że po własne rzeczy. Pozdrawiam serdecznie! ;*

    ReplyDelete
  2. Mnie się to opowiadanie bardzo podoba i wcale nie oczekuję tutaj jakiegoś niesamowitego zrywu akcji. Czasem dobrze jest przeczytać coś "spokojnego" :)
    I gdyby się tak zastanowić to masz rację. Tłumienie w sobie emocji i udawanie, że wszystko jest ok na dłuższą metę traci sens. Agata chyba też doszła do takiego wniosku, skoro próbowała pogadać z mężem. Ale z nim się nie da rozmawiać. Gdy tylko padnie jakieś pytanie bądź uwaga, która nie jest po jego myśli- przesadzasz, nie masz racji a najlepiej siedź cicho. Typowy egoista.
    Przyjaciółki, a właściwie koleżanki pewnie nie zrozumiałyby w pełni sytuacji Agaty. Natalia i Michalina nie mają problemów z płcią przeciwną. Rzuciłyby pewnie jakieś oklepane słowa pocieszenia albo coś w tym stylu. Ale być może się mylę... Wsparcie przydałoby się jej jak nic innego.
    Jestem bardzo ciekawa gdzie wybrała się Agata. I czy w ogóle ona sama wie gdzie chce dojechać? Na pewno musi sobie wszystko przemyśleć i odpocząć od obojętnej twarzy swego- formalnie jeszcze- męża.

    ReplyDelete
  3. Bezsenność to niezbyt miła przypadłość, potwierdzam ;p A godziny poranne są najcięższym bólem w ciągu całego dnia- niestety (*).

    Coś tak czułam,że Marcin ma na boku jakieś panienki- wygląda zdecydowanie na takiego, co lubi nocne przygody. Może to lepiej? Agata ma przynajmniej spokój w łóżku. Bo nie wyobrażam sobie, żeby miała spełniać jeszcze ten małżeński obowiązek... Bardzo dobrze zrobiła, wychodząc z koleżankami- jej też się coś od życia należy! Ale czy mówienie prawdy takim "niby przyjaciółkom" ma sens? Myślę że tylko by ją wyśmiały- sama nigdy nie pisnęła słówkiem że coś jest nie tak. Dla wszystkich jej znajomych policjant to świętość. Biedna, w sumie nie ma się komu zwierzyć, szkoda mi jej strasznie! :(
    Może na jednym z takich wypadów spotka kogoś interesującego? Albo podczas tej samochodowej ucieczki? :D Jak bym chciała tak wziąć samochód i jechać przed siebie, widzieć na liczniku maxa... Marzenie!
    A Marcin niech dzwoni, dobrze. Od razu może się spakować do tej Tajlandii, niech jedzie w pierony, krzyżyk na drogę!
    A tak na marginesie- dobrze, że nie mają dzieci- wtedy byłoby jej jeszcze trudniej... Może odejść bez oglądania się za siebie- trzymam kciuki żeby starczyło jej odwagi! Pierwszy krok już zrobiła ;)

    Czekam na następny, buziaki, S. ;*

    ReplyDelete
  4. Tak, miałam skomentować wcześniej, ale po rozmowie z Tobą byłam wyczerpana :D A potem zapomniałam i teraz mi się przypomniało. :P Co prawda, lepiej późno niż wcale, ale co skleroza nie boli, to nie boli. :P
    Kurczę, szkoda mi Agaty. Szkoda mi tego, że Marcin traktuje ją jak powietrze i ciągle jej unika. A przecież byli tacy szczęśliwi... Niestety, bańka mydlana pękła i wszystko się posypało. :/
    To było w sumie do przewidzenia, że Marcin ją zdradza z innymi panienkami, bo gdyby tak nie było, nie wychodziłby sobie wieczorami z domu, tłumacząc się wypadami z kumplem... Co za drań!
    Dobrze, że Agata ma jeszcze przyjaciółki, z którymi może się spotkać, pogadać, pobawić się i zapomnieć o tej szarej rzeczywistości. Choć tak do końca nie jest z nimi szczera, ale Michalina i Natalia na pewno nie potrafiłyby odnaleźć się w jej sytuacji i doradzić coś rozsądnego.
    Agata musi wziąć sprawy w swoje ręce i zdecydować, jak ma wyglądać w przyszłości jej życie. Może samotna przejażdżka samochodem jej w tym pomoże...? :)

    pozdrawiam ;*
    Patex

    ReplyDelete
  5. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    ReplyDelete
  6. hej:) w końcu udało mi się nardobić;) i nie żałuję:) bardzo fajny blog:)szkoda mi Agaty.. ale zycie niestety takie jest:( nigdy nie jest wspaniale;/ mam prośbę o informowanie mnie o nowych rozdziałach:) i zapraszam do siebie:) pozdrawiam:**

    ReplyDelete
  7. kiedy następny? :) nie mogę się doczekać!

    pozdrawiam,
    http://the-best-is-yet-to-come-xx.blogspot.com/

    ReplyDelete
  8. Hm, żal mi Agaty. Przeliczyła się ze swoimi marzeniami. Wyobrażała sobie coś tak pięknego, co w realnym świecie zaistnieć by nie mogło. Źycie wcale nie jest sprawiedliwe, w żadnym wypadku. Non stop pokazuje nam, że to ono nami rządzi, a nie my nim. I w przypadku blondynki tak się stało. Było idealnie, ale wiadomo, że coś musi się spierniczyć, prędzej czy później. Na jej miejscu nie przejmowałabym się tym egocentrykiem Marcinem. Niech sobie chłopina robi, co chce, ale bez Agaty, którą notorycznie rani swoją neutralnością. Rozwód jest tutaj po prostu konieczny, no nie widzę innej opcji.
    Całuję, zmarnowana Caroline. :**

    ReplyDelete
  9. Że też tacy mężczyźni chodzą po tej ziemi. Agata wreszcie przestała żyć wspomnieniami i "idealną" przeszłością. To dobrze, moim zdaniem powinna pomyśleć nad sensem lewitowania w tym prowizorycznym związku!
    Najlepsze w tym przypadku wydaje mi się rozstanie, jak postąpi Agata, tego nie wiem.
    Będę chętnie zaglądać na Twój blog, zapowiada się na naprawdę fajne opowiadanie.
    Pozdrawiam :)

    Jeśli masz czas i ochotę, zapraszam na mój blog http://lonely-moths.blogspot.com/

    ReplyDelete